Nowa towarzyszka…?

Nie da zastąpić się Tamary… ani tego bólu, który został po jej odejściu… ale Zając stracił chęć do życia i trzeba było szybko znaleźć mu towarzystwo. Wbrew temu co się samemu czuje… Natychmiast odżył, ciągle ją zaczepia… wrócił mu apetyt i na nowo wydaje odgłosy… Puffy jest na razie dosyć obojętna, ale miała dosyć długą drogę, dajmy jej czas…

zajacipuffy

puffyzmeczona

puffyspi

Tamara 01.2010 – 10.07.2016

Tamara

Tamcia trafiła do nas 27.07.2010 roku, miała wtedy około 7 miesięcy. Po kilku miesiącach dołączył do niej kastrat – Zając. Od tamtej pory świnki żyły w zgodzie (nie zupełnie od razu) i chyba były całkiem szczęśliwe… w każdym razie były ze sobą bardzo zżyte. Była moją pierwszą świnką, była ogromnym łakomczuchem, skakała przez ogrodzenie, a nawet sama potrafiła je otworzyć. Z wiekiem (i pewnie ze względu na gorszy stan zdrowia) była trochę mniej skoczna, ale zadziwiała mnie swoją wytrwałością i wytrzymałością. Była niesamowicie dzielna podczas wszystkich zabiegów. Mimo, że była dzikuskiem dla jedzonka dawała się nawet czasem pogłaskać. Wchodziła na nogę i prosiła o nie sama.

W grudniu 2014 roku miała usunięty kamień z cewki moczowej. Mimo, że kamień był ogromny, nie dała nic po sobie poznać. Od tamtej pory rozpoczęły się sporadyczne krwawienia i leczenie pęcherza.  Miała polip w pęcherzu, który czasem znikał. Od kilku miesięcy pojawiły się też torbiele za wątrobą, ze względu na wiek kontrolowane poprzez usg. Ostatnie niecały miesiąc temu, nie było powodu do niepokoju. Od paru miesięcy nie było też krwawień, wszystko wydawało się dobrze układać. Jeszcze parę dni temu jak ją widziałam zachowywała się normalnie, zaniepokoiły mnie tylko lekkie wyłysienia (które pojawiły się bardzo szybko) na nodze i bokach brzuszka… Po 2 tygodniowych (czyli w przyszłym tygodniu) wczasach miała mieć kontrolę, ale wczoraj zaczęła nagle tracić apetyt i koło północy odeszła tulona przez moją mamę… strasznie żałuję, że mnie przy niej nie było… gdybym tylko wiedziała… ale nic już nie zrobię… poza ogromną tęsknotą za moją małą myszeczką…

Żyła około 6 lat i 7 miesięcy.